Site icon Blog filozoficzny

Rosja – imperium czy mocarstwo?

W mediach często można spotkać się z opinią, że obecne władze Rosji prowadzą politykę imperialną a ich celem jest odbudowa Związku Radzieckiego. Jak dotąd ignorowałem tego rodzaju tezy, ale ostatnio natrafiłem na nią u jednego ze specjalistów od geopolityki, którego bardzo szanuję.

Uważam, że powyższa teza nie jest kompletnie fałszywa, ale jest po prostu poważnie przesadzona. Powodem tego jest, jak sądzę nie wynik racjonalnej analizy, ale po prostu emocji – szczególnie strachu, który ma tendencję do wyolbrzymiania zagrożenia. W mojej ocenie Rosja próbuje prowadzić politykę mocarstwową i odbudować swoją strefę wpływów w Europie Środkowo-Wschodniej, a to zupełnie co innego.

Powody, dlaczego tak sądzę:

  1. Każde mocarstwo prowadzi politykę strefy wpływów i zawsze polityka tego typu nazywana jest imperializmem przez tych, którym ona szkodzi bądź przeszkadza.
  2. Rosja reagowała militarnie w ostatnich trzech dekadach przede wszystkim w odpowiedzi na naruszenia jej strefy wpływów. Tak było w roku 2008, kiedy Gruzja wyraziła chęć dołączenia do NATO mimo sprzeciwu Rosji, w 2014 roku, kiedy Ukraina wyraziła chęć dołączenia do UE czemu sprzeciwiała się Rosja (postrzegana przez nich jako pierwszy krok w kierunku NATO) oraz 2022, czyli kilka miesięcy po tym jak państwa NATO powtórzyły zapowiedź dołączenia Ukrainy do NATO, a następnie odrzuciły rosyjski sprzeciw wobec tej decyzji.
  3. Rosja w grudniu 2021 roku przedstawiła państwom NATO żądania, które w gruncie rzeczy sprowadzały się do zaakceptowania Europy Środkowo-Wschodniej jako rosyjskiej strefy wpływów. Dopiero po fiasku negocjacji związanych z tymi żądaniami nastąpiła inwazja na Ukrainę jako próba osiągnięcia sformułowanego celu za pomocą siły wojskowej w sytuacji, kiedy polityka nie przyniosła pożądanych rezultatów.
  4. Aby odbudować ZSRR, Rosja musiałaby podbić i okupywać Ukrainę, Mołdawię, państwa Bałtyckie (członkowie NATO), Gruzję, Armenię, Kazachstan, Uzbekistan, Turkmenistan, Kirgistan i Tadżykistan. Pomijam już odbudowę systemu państw satelickich. Rosja po prostu nie ma na to siły militarnej i gospodarczej. Nie miała jej przed wybuchem wojny na Ukrainie i nie będzie jej miała po zakończeniu. Samo okupowanie tak wielkich obszarów wymagałoby wielomilionowej armii i generowało koszty, których Rosja nie będzie nigdy w stanie udźwignąć.

Sądzę, że dla Polski lepiej jest, że Rosja prowadzi mocarstwową politykę stref wpływów, a nie imperializmu. W tym drugim przypadku należałoby oczekiwać, że Rosjanie mogą zaatakować Polskę tylko po to, aby zwiększać obszar imperium, bez względu na koszty. W przypadku polityki strefy wpływów domagać będą się głównie usunięcia z Polski obcych sił zbrojnych oraz prawa weta w ważnych kwestiach dotyczących bezpieczeństwa. Jednocześnie unikać będą konfrontacji zbrojnej, która generuje straty w ludziach, obarczona jest ryzykiem porażki a zarazem generuje olbrzymie koszty okupacji w przypadku zwycięstwa.

Istnieje możliwość, że niektórzy analitycy wiedzą lepiej i zdają sobie sprawę, że polityka Rosji nie jest imperialna, a jednak otwarcie to głoszą, ponieważ uznają to za korzyść dla Polski, z tego względu, że demonizowanie elit rosyjskich przyczynia się do większego ich izolowania i odmawiania im jakichkolwiek ustępstw. Jest to jednak miecz obosieczny – strach ten może rodzić wątpliwości co do inwestowania kapitału w Polsce, ze względu na ryzyko jego utraty w wyniku wojny.

Exit mobile version